Postępowa i obiecująca czy też skomplikowana i "zbyt europejska"? Zapraszamy na debatę o inicjatywie obywatelskiej.

Forum: europejska inicjatywa obywatelska

https://api.multimedia.europarl.europa.eu/documents/20125/15942677/d001-0023-pl_mf.srt

w zagwarantowaniu demokracji  w unijnym procesie podejmowania decyzji.

Tak przynajmniej brzmiała wiadomość  polityków UE.

Poprzez milion podpisów  z siedmiu państw członkowskich

Czy jest to prawdziwa demokracja,  czy obywatele będą mieli swój głos?

Jakiego typu inicjatywy będą przyjmowane?

Czy to nie dżungla regulacji,  które rozumieją tylko prawnicy

i jaki wpływ wywrze  inicjatywa obywatelska?

Należy pan do Europejskiej Federacji  Związków Publicznych

i 1. kwietnia o północy rozpoczęliście  jedną z pierwszych inicjatyw obywatelskich,

która apeluje o uwzględnienie  wody i systemu sanitarnego

przez legislację europejską  jako prawo człowieka.

Zgadza się? Nie popełniłem błędu?  - Tak jest, zgadza się.

Obok pana jest Ulrike Lunacek.  Witam panią.

Jest pani austriacką posłanką  ugrupowania Zielonych.

Mówi pani: "Nasza wspólna Europa,  w dużym stopniu zależy

Na przeciw pani jest  David Campbell Bannerman. Witam pana.

Należy pan do grupy Europejskich  Konserwatystów i Reformatorów.

W przeszłości porównał pan UE  do Jugosławii

i powiedział pan, że Parlament  czuł się jak Związek Radziecki.

Być może okaże się, że ta inicjatywa  obywatelska zmieniła pana opinię

Kieruję pierwsze pytanie do p. Sancheza.  W zeszłą niedzielę rozpoczął pan inicjatywę.

Czy zorganizowanie tego było  dżunglą regulacji?

Umieszczenie informacji na stronie  internetowej nie było skomplikowane.

i najbardziej skomplikowane jest  certyfikowanie strony internetowej.

W tej kwestii Komisja  nie udzieliła dyrektywy.

Przekazała to zadanie  państwom członkowskim

i niektóre z nich nie były gotowe w terminie,  który wyznaczono.

Na tym polega główny problem.  Kiedy analizujemy te regulacje,

co jest kluczowe,  gdyż podpisy online są bardzo ważne...

Także dlatego, że jeżeli chcemy  zbierać podpisy na ulicy,

także jesteśmy zależni  od strony internetowej.

Jest to zbyt skomplikowane dla obywatela  bez wiedzy w dziedzinie komputerów,

Jeszcze jedno pytanie. Wygląda to  na skomplikowaną maszynerię.

co początkowo podlegało  Sekretarzowi Generalnemu - p. Barroso.

którzy byli trochę zaskoczeni,  kiedy poprosiliśmy ich o informacje.

Myśleliśmy, że Komisja  przeznaczyłaby na to większe zasoby.

Pani Lunacek,  to ważny element demokracji w Europie.

Czy to rzeczywiście demokracja?  - Tak, na pewno.

Wiele inicjatyw demokratycznych  w Unii Europejskiej

proponowało to  podczas procesu konstytucyjnego UE,

który rozpoczął się 10 lat temu,  ale niestety nigdy nie weszło to w życie.

Potem przeszło to do Traktatu Lizbońskiego,  który wszedł życie

i obecnie państwa członkowskie  w końcu to wdrożyły.

Najpierw trwał proces w PE  wspólnie z Komisją.

Znacznie poprawiliśmy propozycję Komisji,

mogłabym zagłębić się w szczegóły.

Na przykład Komisja początkowo chciała  udziału 12 państw członkowskich.

My, Zieloni chcieliśmy udziału 5 państw,

ale siedem, to moim zdaniem dobra średnia.

Komisja mówiła o zebraniu  200.000 podpisów,

a potem Komisja miała decydować,  czy inicjatywa jest dopuszczalna.

Byłoby to szaleństwem.  Teraz, kiedy tylko jest to ustalone,

Komisja zadecyduje,  czy projekt jest dopuszczalny czy nie.

Co pani na myśli mówiąc dopuszczalne?

Potrzebni są ludzie  minimum z siedmiu państw.

To bardzo ważne. 1 kwietnia  ruszyła także inna inicjatywa

Przyjaciół Ziemi Europy  i innych organizacji NGO

w sprawie odejścia od energii jądrowej  i inwestycji w energie odnawialne.

Udało im się 20 minut po północy  1 kwietnia,

ale musieli znaleźć sposób  na wyrażenie tego,

tak aby wchodziło w zakres kompetencji UE.

Sama kwestia zamknięcia elektrowni  jądrowych nie działa,

gdyż to sprawa narodowa  państw członkowskich.

Teraz to obywatele  muszą się zorganizować.

Oczywiście potrzebna jest  struktura organizacyjna.

Jeśli ma tylko siedmiu przyjaciół  w siedmiu krajach...

Potrzebna jest organizacja,  pewien szczebel zorganizowania.

To teraz nie było takiej możliwości  w Unii Europejskiej,

aby obywatele z kilku państw członkowskich  mogli powiedzieć:

"Chcemy to zmienić bezpośrednio,  a nie poprzez posłów lub europosłów,

zabierzmy się więc do dzieła."  To duży krok naprzód.

Jaka jest gwarancja,  że rzeczywiście dojdzie do zmiany?

P. Campbell Bannerman, czy zgadza się  pan? Czy to początek demokracji?

Jestem za demokracją, ale nie sądzę,  aby to funkcjonowało demokratycznie.

Kluczową kwestią jest, że nie jest to  wiążące wobec PE i wobec Komisji.

Komisja może to zawetować.  Jest więc możliwe,

że tylko propozycje popierane  przez Komisję mogą posunąć się dalej.